www.wsrkarmelita.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.wsrkarmelita.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
trening wyścigowy
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.wsrkarmelita.fora.pl Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Av
Administrator
PostWysłany: Nie 11:29, 18 Paź 2009


Dołączył: 17 Paź 2009

Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Postanowiłam na jeden sezon wyścigowy wydzierżawić młodzika z RTWK. I świetnie się złożyło, że na aukcję została wystawiona piękna, siwa klacz xx Hatynka. Podpisałam papiery i teraz dzierżawię ją na jeden sezon. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie. Może potem ją kupie ? W każdym razie zgłosiłam ją na zbliżające się zawody I w tym sezonie. Dzisiaj przyjechałam sprawdzić ją na torze.

-----

Zaraz po treningu z Bezsenem wsiadłam w samochód z Maciek i pojechaliśmy do RTWK. Na szczęście jest to niedaleko nas. Na miejscu spotkałam się z właścicielkami Toru. Pokazały mi klacz. Odrazu mi się spodobała chodź nie jest najlepszej ee jak by to ująć ? Budowy ?? W każdym razie po krótkiej instrukcji i pokazaniu mi sprzętu za pomocą Macieja wyczyściłam klacz. Najpierw założyłam jej kantar z łańcuszkiem (tak mi kazano) do pyska. Później przywiązałam ją na dwóch uwiązach z łańcuszkami. Maciej uspokajał ją, a ja zaczęłam czyścić. Siwa, a brudna, że hej . . . Po około 15 minutowym czyszczeniu samym zgrzebłem jej sierści wzięłam do ręki miękką szczotkę i zmiotłam z sierści kurz. Następnie rozczesałam grzywkę, grzywę i ogon. Wyczyściłam łeb i kopyta. Wyjątkowo grzeczna jak na takiego młodzika (ma 2 latka). Założyłam jej ochraniacze na przód. Powoli siodełko wyścigowe. Lekko podpięłam popręg i dopasowałam sobie strzemiona na trening po czym podwinęłam je. Kantar zmieniłam na ogłowie z nachrapnikiem i dość ostrym wędzidłem. Spodziewałam się najgorszego. Zarzuciłam jej na grzbiet derkę treningową i z pomocą Macieja poszliśmy z nią na karuzele.

-----

W stajni było wszystko okey, ale kiedy tylko wyszliśmy z niej, zimny wiatr chlasnął nas w twarze, a oczom kobyły ukazały się inne konie i otwarta przestrzeń poprostu zgłupiała. Zaczęła się szarpać (na całe szczęście prowadził ją Maciek). Po chwili stanęła dęba.. Przełknęłam tylko ślinę w duchu się modląc. Udało nam się jakimś cudem wsadzić ją do karuzeli. Na początku była poddenerwowana i galopowała po swoim "wydziale", ale po jakiś kilku minutach uspokoiła się. Stępowała tak w różnych kierunkach około 35 minut. Wtedy Maciej postanowił ją wyciągnąć z karuzeli. Założyłam kask i google (dzisiaj padał śnieg akurat w kierunku, którym będziemy trenować na torze), rękawiczki i dodatkową kurtkę. Wzięłam palcat i pomaszerowałam za koniem i boyem.

-----

Na torze pomógł mi na nią wsiąść. Trochę się wierciła . . . Postanowiłam dzisiaj nie korzystać, ze start-boksu. Więc jakieś skrócone zagalopowania na nie za ciasnych kołach. Kiedy już była w miarę rozprężona kłusem pojechałam pod słupek z napisem 300m. Na razie planuje z nią potrenować starty (200m do przodu), później na zakończenie pojedziemy gdzieś do słupku z napisem 1200m). Ustawiłam ją, poklepałam i czekałam. Maciej miał w rękach dzwon. Nagle zadzwoniło mi w uszach. Klacz wspięła się do góry (o mało co nie zleciałam, musiałam się mocno przytrzymać jej szyi) i wystrzeliła do przodu pełnym galopem. Była to dla mnie duża niespodzianka. Biegła do przodu. Za nim się nie obejrzałam było 500m na słupku. O 100m za dużo niż planowałam. To chyba mamy mały problem z tymi startami. Przytrzymałam ją i dopiero do kłus przeszła przy słupku z napisem 600m. Zawróciłam ją i zakłusowałam do "300m". Znowu ją ustawiłam i tym razem przygotowałam się. Kiedy tylko zabrzmiał dzwonek dałam jej łydkę i delikatnego palcata w łopatkę. Już się nie próbowała wspinać. Poprostu pobiegła do przodu ile sił w kopytach. Kiedy 400m mieliśmy zaliczone przytrzymałam ją i zawróciłam. Ostatni raz i główny punkt programu. Gong, łydka, palcat i do przodu. Genialnie. Klacz nie zdawała się nawet spocona. Po raz ostatni zawróciłam ją do "300m". Tam poklepałam i ustawiłam. Krótka wymiana słów. Maciej wyjął stoper i nagle zadzwonił. Ponownie łydka już bez bata. Klacz wiedziała dobrze o co chodzi. Pognała ile sił do przodu. Pilnowałam ją łydką, a mimo to chyba nie musiałam. Nie trzymałam za mocno ją za pysk, trochę się bałam z powodu ostrzejszego wędzidła. 600m już przed chwilą minęliśmy. Jeszcze trochę. Dałam jej łydkę i przyśpieszyła. Przy 1000m machnęła niebezpiecznie głową, prawie wypadły mi wodze z rąk. Przytrzymałam wodzę mocniej, a ona jak by skoczyła i wyszarpnęła głowę. Pozbierałam wodzę i zerknęłam na słupek 1200m. Przytrzymałam ją i poprosiłam o przejście do kłusa. Połowę tej odległości kłusowała, później przeszłam do stępa i wyjechałam z toru. Zgrzana dyszała ciężko. Poprawiłam derkę, która podczas treningu niebezpiecznie się zesunęła z jej zadu. Poszliśmy do stajni gdzie rozsiodłałam ją i rozkiełznałam. Później poszła na 30 minut na karuzelę. Po stępie zabrałam ją do stajni, gdzie w boksie czekała na nią nagroda


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.wsrkarmelita.fora.pl Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin