www.wsrkarmelita.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.wsrkarmelita.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
trening wyścigowy
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.wsrkarmelita.fora.pl Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Av
Administrator
PostWysłany: Nie 11:33, 18 Paź 2009


Dołączył: 17 Paź 2009

Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Od rana krzątałam się po stajni. Tu dałam trochę siana Bezsenowi, potem owsa. W końcu kiedy nadeszła pora poszłam po sprzęt ogiera. Założyłam mu kantar i wyprowadziłam na korytarz. Podpięłam dwa uwiązy i zaczęłam czyścić gumowym zgrzebłem jego sierść. Później szczotką włosianą. Czyszczę go dopiero drugi raz więc jestem wyjątkowo eee (?) delikatna. Później rozczesałam mu grzywę i ogon. I na koniec zostawiłam sobie kopyta. Z przodem nie było problemów. Z tyłem już gorzej. Najpierw nie chciał podać lecz potem wyrywał nogi. Na samym końcu chyba uznał, że to zabawne bo kiedy tylko wzięłam jego zadnią nogę podnosił na krzyż przednią nogę i chwiał się. Naturalnie puszczałam wtedy kopyto aby się nie wywrócił. Po kilku strzałach w łopatkę lub zad uspokoił się. Kiedy był czysty założyłam mu na przód ochraniacze. Na grzbiet powoli siodło treningowe z długimi strzemionami. Lekko podpięłam popręg, a później zmieniłam kantar na ogłowie bez nachrapnika. Jeszcze wytok wyścigowy i możemy iść. Na ławce, na dziedzińcu leżał mój kask, rękawiczki i palcat. Założyłam kask i rękawiczki. Pojawił się Maciek, Olegario i dziewczyny. Przytrzymali mi ogiera, a ja wsiadłam. Nie ma śniegu, a nad torem jest dach więc wszystko powinno być okey.

-----

Na terenie ogrodzonym to rozprężania dużo go stępowała na ciasnych woltach. Na tym koniu to rzecz trudna, ponieważ nie lubi stępować. Ciasne wolty i dużo skrętów. Bez kłusa. Może z trzy kółka w obie strony. Później skrócony galop. Oczywiście na woltach, ale w miarę dużych aby nie stracił równowagi i żeby się nie wywrócił do środka. Tego bym nie chciała. Z resztą mamy mieć jakieś wyścigi niedługo. Jego pierwsze w życiu. Musimy się postarać. Do stępa po galopie na obie strony. Duużo stępa jakieś 6 minut. I za pomocą Olegaria wjechałam z Bezsenem do boks-startu. Zamknął za mną bramkę (wtedy ogier podkulił delikatnie uszy i ogon wtulił w zad) i poszedł do guzika włączającego dzwonek. Przygotowałam się. Obok na konio-maszynie (skonstruowanej przez Maćka i Olegaria) siedział Maciek. Specjalna maszyna z wyglądu przypominającego konia, wyzwala w prawdziwym koniu wolę walki. Normalne siodło, guziczki do przyśpieszania i zwalniania. No i kask. Wiele razy testowany, po raz pierwszy z żywym zwierzęciem. Czas powrócić do treningu. Bezsen stał już bardziej spokojnie, wyluzowany. Nagle rozbrzmiał gong, a bramka przed nami się otworzyła. Obok wystrzelił do przodu machinowy koń, a na nim Maciek. Dałam arabowi łydkę, a on od razu wystrzelił do przodu pełnym galopem. W planach mamy przejechać jedno okrążenie. Jechałam przy bandzie. Ale w jakiejś odległości żeby w razie czego nic się nie stało. Ogier galopował żwawo, narazie przytrzymałam go aby za wcześnie nie stracił całej energii. Po treningu Maciek mówił, że w oczach ogiera można było dostrzec entuzjazm. Dystans to 1000m tak na dobry początek. Wracając do tego co sie działo na torze. Wydawało się, że Bezsen trochę zwalnia. Mechaniczny koń wyprzedził nas o jedną długość ciała konia. Pierwszy zakręt. Bezsen zwalniał coraz wyraźniej. Dałam mu delikatną łydkę gdyż wiem, że kop by tylko utrudnił sprawę. Nie zareagował. Mechaniczny koń był coraz dalej. Łydki i bacik nic nie dawały. Drugi zakręt, a do mety tuż tuż. Wiem, że to nie zawody, że nie musimy być pierwsi, ale mi zależało aby pokazał się z jak najlepszej strony. Wtedy trochę zrezygnowana poluźniłam kontakt i oddałam minimalnie mu wodze. Co się stało ? Wystrzelił jak z procy do przodu gnając ile sił w kopytach doganiając przeciwnika. Dzieliła nas teraz tylko jedna długość konia. Trzeci zakręt. Teraz Bezsen miał łeb gdzieś w okolicy metalowej łopatki machiny. Trzeci zakręt i już widać było metę. Delikatna łydka. Bezsen od razu zareagował i przyśpieszył. Teraz zad ogiera był gdzieś gdzie pysk mechanizmu. Przejechaliśmy metę pierwsi. Powoli przystopowywałam ogiera i w końcu kiedy przeszedł do stępa obficie go pochwaliłam. Pojechałam z nim powoli w stronę placu do rozprężania.

-----

Duuuużo stępa. Jakieś 35-40 minut ? Był mocno spocony, już miała na sobie derkę. W między czasie popuściłam mu popręg. Kiedy już w miarę wysechł zeszłam z niego i zaprowadziłam go do stajni. Tam rozsiodłałam i dałam kilka marchewek do żłobu w nagrodę. A kiedy wysechł już do końca zabrałam go na karuzelę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.wsrkarmelita.fora.pl Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin